Bujabezy w blasku słońca
Bujabezy w blasku słońca
Kilkudniowe wakacje nad Atlantykiem spełniły moje marzenia o owocach morza. Nareszcie objadłem się ostryg, muli, krewetek, przegrzebków i innych smakołyków wyniańczonych przez wody oceanu
ILUSTROWAŁ ANDRZEJ SZEWCZENKO
Uwielbiam takie jedzenie, choć w polskich restauracjach zamawiam je rzadko. Nad Wisłą to ja oczekuję przede wszystkim fachowo przyrządzonych grzybów, dobrze przyprawionej dziczyzny, prawidłowo ugotowanych ziemniaków. Nie wybaczę podłego masła, ale też nie oczekuję bujabezów. Krewetki u nas nie rosną, więc zakładam, że aby się ich najeść, trzeba pojechać tam, gdzie je łowią.
Bujabezy? To od fenomenalnej zupy z wielu gatunków ryb i skorupiaków, na oliwie, z pomidorami, doprawianej szafranem - bouillabaisse. Jedyną prawdziwą bujabezę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta