Powrót ze świata cichej śmierci
Akcja się nam spodobała, gdyż pieniądze trafiają do konkretnego dziecka - mówią państwo Zwierzchowscy, którzy pomagają małej Rwandyjce
Powrót ze świata cichej śmierci
Państwo Czerniawscy chcieli, aby chłopcy zrozumieli, że nie każdy jest szczęśliwy, i by byli wrażliwi na krzywdy innych ludzi
FOT. MICHAŁ SADOWSKI
Beata Zubowicz
Kiedy 6 kwietnia 1994 roku "nieznani sprawcy" zestrzelili samolot prezydenta Rwandy Juvenala Habyarimany, Nashimiyimana, miał może dwa lata. Niewiele starsza była Mukandayiesenga. Może bliscy Nashimiyimana byli z plemienia Hutu, a Mukandayiesengi z plemienia Tutsi? Może było odwrotnie, a może byli członkami jednego plemienia? Tak czy inaczej dzieci przeżyły masakrę, do której sygnałem stał się zamach na prezydenta.
Ludzie Hutu chwycili za maczety, młoty, dzidy oraz kije i poszli do domów Tutsi. Zabijali bezlitośnie, metodycznie. Zginęło pół miliona, milion ludzi. Po rzezi pokonani Hutu uciekli do Zairu, gdzie - jak pisze Ryszard Kapuściński w książce "Heban" - "błąkali się z miejsca na miejsce, niosąc na głowach swój nędzny dobytek". Z Rwandy uciekły dwa miliony ludzi. Po ofiarach zostały dzieci. Około pół miliona sierot. Prawie wszystkie widziały zwłoki zamordowanych,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta