Nie samą frytką żyje Belg
Nie samą frytką żyje Belg
Jako jeden z wagonów grupy muzycznej "Pociąg Towarowy" spędziłem tydzień na Europaliach w Gandawie, czyli we Flandrii, właśnie raczej wśród frankofobów niż frankofonów z Walonii. Frytki są wszechobecne, co kilka kroków nowy szyld zaprasza na ziemniaki z frytury, w restauracjach jest to dodatek główny, w wielu nawet jedyny. Ale cóż to? Belgijskie frytki słynęły jako najlepsze w świecie, a tu wszędzie smażą mrożonki, nawet w zacnych restauracjach z tradycjami. To niewątpliwie upadek. Ja osobiście przepadam za świeżymi frytkami - mogą być podłużne, w krążkach, w ogóle dowolnego kształtu, o ile tylko zrobiono je z właściwego gatunku ziemniaków i usmażono w dobrym, odpowiednio gorącym oleju; natomiast mrożonych, z pulpowatym, miękkim wnętrzem nie cierpię i do ust nie biorę. Oto kolejny dramatyczny przypadek działania dostrzeżonego już przez Kopernika prawa, że fałszywa moneta...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta