Siara i inni, czyli skandal autoryzowany
Siara i inni, czyli skandal autoryzowany
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Czy pracuje pan jeszcze w korekcie "Tygodnika Powszechnego"?
MARCIN ŚWIETLICKI: Wziąłem półtoramiesięczny urlop, ale pracuję. Dopóki mnie nie wyrzucą.
A spodziewa się pan tego po premierze książki "Katecheci i frustraci" podpisanej pseudonimem Marianna G. Świeduchowska?
"Rzeczpospolita" napisała, że jestem jej autorem, tymczasem z Grzegorzem Dyduchem jesteśmy tylko sekretarzami autorki. Gdyby Świeduchowska pracowała w "Tygodniku", może by ją zwolnili, ale nie pracuje.
Przecież pseudonim to tylko figura literacka.
W Warszawie tak się uważa.
Proszę oświecić warszawiaków, dlaczego na kartach pojawiają się postaci redaktora Torturowicza, ks. Phishingera, Mariana Siary, Pilchera, Lektorowicza, Zamorstinowej, Jana Hymeńskiego, Świętopełka Świeckiego - tak bardzo kojarzące się z Jerzym Turowiczem, ks. Tischnerem, Marianem Stalą, Pilchem, Morstinową, profesorem Błońskim czy Marcinem Świetlickim?
To są sztuczki, żeby zwrócić uwagę ludzi powierzchownych. Ludzie lubią sensacje. A większych sensacji w książce nie ma.
Po lekturze można...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta