Rodzina starego K.
Rodzina starego K.
RYS. JANUSZ KAPUSTA
Ten dom miał dwa piętra. Ojciec starego K. wybudował go dla swojej rodziny, miał nadzieję, że ona się szybko zacznie powiększać: synowie podrosną, córkę się wyda za zięć, trzeba będzie im wszystkim udostępnić mieszkania, suterena może być dla służby (służbę "koniecznie koniecznie" chciała mieć matka starego K). Ale dziadkowie nie przewidzieli wojny; wiedzieli co prawda, jak wszyscy, że wojna chodzi po świecie, ale mieli nadzieję, jak wszyscy, że do nich może nie zajdzie tak prędko; cóż, postanowiła przyjść właśnie wtedy, kiedy życie ułożyło im się wygodnie, jakby do snu. Wojna jak to wojna posłanie zdarła, wymięła, trzeba było ścielić od nowa. Tyle że po wojnie już nie było ich stać na służbę, co gorsza nie było ich stać na dom w dotychczasowym wymiarze, sprzedali więc parter.
- Ach, to tylko parter, kiedyś się odkupi - mówili.
- W końcu córkę wydamy, pójdzie za mężem - mówili, szybko jednak wydało się, że nie tak łatwo będzie córkę wydać, że jeszcze trochę trzeba będzie na nią powydawać, bo raczej była do różańca niż do tańca, a i na synów, nieskorych do żeniaczki, w ogóle do niczego nieskorych, nieskoordynowanych, długo dojrzewających, jak to się mówi.
I tak jakoś na parterze zamieszkali sąsiedzi, nieszczególnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta