Robaki
Robaki
RYS. WIESŁAW ROSOCHA
MARIA NOWAKOWSKA MAJCHER
Topografia jest nieskomplikowana. Wiesia z Jankiem handlują pod kasztanem, ja stoję po drugiej stronie ulicy, u wlotu do bramy. Rozdzielają nas dwa chodniki, jezdnia i tory tramwajowe. W Mieście jest tylko jedna linia, łącząca północ z południem i amplituda tramwajowa wyznacza wszelki kierunek ruchu na tej ulicy. Chodzi się tu i jeździ z północy na południe i z południa na północ.
Zazdroszczę im kasztana. W mojej bramie jest przeciąg i nie lubię już wiatru. Oni zazdroszczą mi bramy, bo kiedy pada deszcz, mokną.
Kasztan jest chory. Opadają z niego liście z naroślami. Rozcięliśmy pęcherz na liściu. W środku tkwiła galareta, a w niej pulsar. Takie nic, nawet nie robak, a jednak dygotało rytmicznie. Wiesia powiedziała, że jest to jakiś rodzaj egzystencji. I tak zazdroszczę im kasztana. (Prześladowało mnie to życie, które nie przyjęło konkretnej formy.)
Buła jest śmierdzielem. Wszystko, co nosi, jest za ciasne, bez koloru i wybłyszczone. Ciągnie się za nim smród stęchłego tłuszczu i niemytych organów.
Buła jest świntuchem. Wiesię klepał codziennie w pupę. Ja jestem za chuda, więc Buła paluchuje mój biust.
- Przyjąłem, bo chodziła i narzekała - punktuje paluchem moją pierś. - Ale najmniejsza...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta