Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Robaki

16 lutego 2002 | Plus Minus | MN
źródło: Nieznane

OPOWIADANIE

Robaki

RYS. WIESŁAW ROSOCHA

MARIA NOWAKOWSKA MAJCHER

Topografia jest nieskomplikowana. Wiesia z Jankiem handlują pod kasztanem, ja stoję po drugiej stronie ulicy, u wlotu do bramy. Rozdzielają nas dwa chodniki, jezdnia i tory tramwajowe. W Mieście jest tylko jedna linia, łącząca północ z południem i amplituda tramwajowa wyznacza wszelki kierunek ruchu na tej ulicy. Chodzi się tu i jeździ z północy na południe i z południa na północ.

Zazdroszczę im kasztana. W mojej bramie jest przeciąg i nie lubię już wiatru. Oni zazdroszczą mi bramy, bo kiedy pada deszcz, mokną.

Kasztan jest chory. Opadają z niego liście z naroślami. Rozcięliśmy pęcherz na liściu. W środku tkwiła galareta, a w niej pulsar. Takie nic, nawet nie robak, a jednak dygotało rytmicznie. Wiesia powiedziała, że jest to jakiś rodzaj egzystencji. I tak zazdroszczę im kasztana. (Prześladowało mnie to życie, które nie przyjęło konkretnej formy.)

Buła jest śmierdzielem. Wszystko, co nosi, jest za ciasne, bez koloru i wybłyszczone. Ciągnie się za nim smród stęchłego tłuszczu i niemytych organów.

Buła jest świntuchem. Wiesię klepał codziennie w pupę. Ja jestem za chuda, więc Buła paluchuje mój biust.

- Przyjąłem, bo chodziła i narzekała - punktuje paluchem moją pierś. - Ale najmniejsza...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 2547

Spis treści

Sport

Fotoreportaż

Zamów abonament