Córka gołębiarza
Córka gołębiarza
RYS. WIESŁAW ROSOCHA
MARIA NOWAKOWSKA MAJCHER
Ojciec powiedział pięcioletniej Ewie, że gołąb jest świętym ptakiem, a ona w to uwierzyła. Kacper powiedział tak w dwa tygodnie po odejściu Teresi z domku, kiedy już dobrze zrozumiał, że na stałe ona nigdy nie wróci.
Był hodowcą, ale nie wystawcą gołębi. Nigdy nie zmęczyłby stada tylko po to, żeby wozić je tam i z powrotem na konkurs, niepokoić ptaki, wpychać do klatek, wytrząsać po drogach. Zresztą nie miał samochodu.
Słynął wśród gołębiarzy, więc kiedyś komisja konkursowa przyjechała do niego, skoro on ze stadem nie chciał przyjechać do niej.
Kacper z Ewą leżeli akurat na trawie w ogrodzie, bo w tej pozycji najbardziej lubili oglądać obloty wywrotków, kiedy jeden po drugim stanęli przy nich Panowie Komisja. Ojciec posunął się nieco i panowie zrozumieli, że trzeba się kłaść i patrzeć. Położyli się i patrzyli. Niewiele mówili, bo ich zaparło.
Cały bukiet maściuchów, połyskujących na niebie, rozsypał się nagle i gołębie jeden po drugim spadały w dół w koziołkach.
Bobek był solistą. Kręcił jeszcze przewroty, choć stado wzlatywało już w górę zebrane z powrotem w bukiet.
A Bobek spadał i spadał. Tylko on, jeden jedyny, potrafił zrobić czterdzieści, pięćdziesiąt wywrotów i nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta