Sztandar na paznokciach
Sztandar na paznokciach
JAN PALARCZYK
Z SAN FRANCISCO
Przez sześć miesięcy, jakie upłynęły od zamachu terrorystycznego, mieszkańcy Stanów Zjednoczonych zastanawiają się nad istotą swego patriotyzmu. Starają się odpowiedzieć na pytania: Co to znaczy być Amerykaninem? Co zrobisz, aby pokazać, że kochasz Amerykę? Jak się zmienisz, żeby kochać ją bardziej?
Tym, którzy sami nie znajdują odpowiedzi na te pytania, z pomocą przychodzi patriotyczna propaganda w formie sloganów. Jest to inicjatywa jak najbardziej oddolna, hasła wymyślają ludzie - trochę, żeby odreagować, trochę, żeby zmobilizować innych - a te, które chwytają, rozprzestrzeniają się i pojawiają wszędzie: na samochodach, w biurach i na oknach sklepów. Piękne religijne wezwanie do Boga, aby pobłogosławił Amerykę: "God bless America", którym każdy prezydent kończy swe wystąpienie do narodu, chociaż w USA obowiązuje ścisły rozdział państwa od Kościoła, też widać, ale rzadziej. Pod wpływem nastrojów wojennych zastępuje je hasło: "Don't mess with the US", czyli "Nie zaczynaj z Ameryką". To właśnie te słowa wypisywali żołnierze na bombach i pociskach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta