Od sierżanta do generała
Od sierżanta do generała
(c) REUTERS
Jeśli na treningu obrońcy grają w ataku, a napastnicy w obronie, jeśli podczas meczu sędzia raz na pięć minut słyszy skierowaną do siebie uwagę "ty bałwanie" i bywa zapraszany na wyrównanie rachunków na pobliski parking, a dziennikarze nie mogą czuć się bezpieczni, bo dłoń często zwija mu się w pięść i unosi na wysokość oczu, to znajdujemy się w piłkarskim świecie Luiza Felipe Scolariego.
Reprezentację Brazylii dostał w czerwcu ubiegłego roku. Jak sam mówi, był do tego zadania całkowicie nieprzygotowany. "Byłem dobrym trenerem w dobrym klubie Cruzeiro Belo Horizonte, gdy przyszła propozycja nie do odrzucenia. Przez następne trzy miesiące żałowałem, że ją przyjąłem" - wspomina. Brazylia miała olbrzymie kłopoty w eliminacjach, a kolejne przegrane mecze znaczyły odejścia kolejnych trenerów: Wanderleya Luxemburgo, Candinho i Emersona Leao. Scolari był tym, który miał ratować honor ojczyzny. "Nie chciałem przejść do historii jako pierwszy trener, któremu nie udało się wprowadzić Brazylii do finałów mistrzostw świata. To byłaby hańba dla mnie, całej mojej rodziny, wszystkich brazylijskich Włochów, gwóźdź do mojej trumny" - mówi....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta