Kaprys niepiśmiennego cesarza
Kaprys niepiśmiennego cesarza
Wielki dziedziniec meczetu Jama Masjid dorównuje wielkością temu w Mekce
GRZEGORZ KAPLA
Tekst i zdjęcie
Dwieście słoni i wielbłądów, nie licząc koni i pieszych, szło w orszaku Wielkiego Mogoła Akbara, kiedy wkraczał do swojej stolicy Fatehpur Sikri. Ziemia drżała od uderzeń słoniowych nóg. Słoniom, pomalowanym w kwiaty i przykrytym kapami ze złotogłowiu, ciążyły złote ozdoby wiszące na kłach i uszach. Ludzie zatrzymywali się oniemiali. Patrzeć na cesarza, to jakby patrzeć na słońce. Można spróbować, ale czy warto tracić wzrok?
Szmer przechodził przez tłum, kiedy cesarz mijał grupy wieśniaków i kamieniarzy. Nie patrzyli na niego. Kiedy orszak przeszedł i kurz powoli opadał, ludzie nie wiedzieli, czy to miraż, czy naprawdę widzieli te ociekające złotem i klejnotami stroje, te srebrne halabardy, zakrzywione miecze, potężne zwierzęta? Przecież jeszcze kilka lat temu nie było tu żadnego pałacu. Nawet miasta tu nie było. Tylko wioska zamieszkana przez kamieniarzy, z rzadka odwiedzana przez handlarzy piaskowcem. A dziś stoi Fatehpur Sikri - stolica najwspanialszego imperium Wielkiego Mogoła, potomka Tamerlana i Dżyngis-...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta