Traperskim szlakiem przez góry, lasy i doliny
Stok staje się coraz bardziej stromy. Oczywiście w bieszczadzkiej, a nie tatrzańskiej skali. Nadal można iść prosto w górę, zostawiając pierwszy ślad w świeżym puchu. Spadło go od wczoraj pół metra. Mimo to idzie nam się lekko. Szczyt Połoniny Caryńskiej już niedaleko. Potem godzinka zejścia na Przysłup, herbatka w schronisku i jeszcze ze trzy kwadranse do Bereżek, do autobusu.
Nie muszę patrzeć pod nogi, śnieg wyrównał trasę, przysypał spadłe gałęzie i kamienie. Nie muszę pilnować ścieżki, ważny tylko kierunek marszu. Rakiety zapadają się nie więcej niż dziesięć centymetrów. Idąca za mną Maja ma jeszcze łatwiej - jej rakiety prawie w ogóle się nie zapadają. Mamy frajdę - jest pusto i cicho, słychać tylko skrzyp naszych kroków. .
Kiedy spadnie świeży śnieg i krajobraz robi się jak z bajki, każdego rasowego turystę piechura, a i narciarza także nachodzi chęć, żeby bodaj na jeden dzień zostawić za sobą ubite trasy, kolejkę do wyciągu, hałaśliwy tłum i pójść w góry. Zakładać w puchu pierwszy ślad, mieć choć na trochę góry tylko dla siebie. Taką...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta