Dyktatura reżysera
Dyktatura reżysera
Operą zajmują się rzemieślnicy z pokorą wykonujący swą robotę albo szaleńcy. Dziś tych drugich jest zdecydowanie więcej.
Trudno o dwa bardziej skrajne - pod względem teatralnym - przedstawienia jak "Norma" z poznańskiego Teatru Wielkiego i "Król Roger" Opery Narodowej. W tym pierwszym spektaklu reżyser Maria Sartowa ograniczyła pracę do określenia wejść chóru oraz solistów i skomponowania z nich kilku statycznych obrazów. Mariusz Treliński natomiast wraz ze scenografem Borisem F. Kudli?ką odrzucił historyczny kontekst "Króla Rogera" i potraktował dzieło Karola Szymanowskiego jako okazję do zaprezentowania własnych przemyśleń o naturze człowieka, podając całość w bardzo nowoczesnym ujęciu scenicznym.
Odmienność postaw twórczych, wyraźnie dostrzegalna w obu spektaklach, przypomina oczywiście odwieczną dyskusję toczoną od początku dziejów opery: czy ważniejsze w niej jest słowo, czy też muzyka. Nikt jak dotąd nie rozstrzygnął definitywnie tego dylematu. Jedno wszakże trzeba stwierdzić z całą pewnością: choć nie brak ludzi pragnących, by reżyser nie zakłócał im "Normy" nadinterpretacją własną, przeszkadzającą w rozkoszowaniu się boską muzyką Belliniego, to jednak dziś o taki szacunek dla dzieła coraz trudniej. W operze władzę, czasem wręcz dyktatorską, sprawuje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta