Superman po przejściach
Superman po przejściach
Głowacki w swoim stroju wyjściowym z roku 1969...
FOT. ARCHIWUM JANUSZA GŁOWACKIEGO
Osiemnastego grudnia 1981 roku wieczorem przepychałem się przez tłum grzybków, aniołków, świętych Mikołajów i krasnoludków, żeby wystąpić w najbardziej oglądanym świątecznym show telewizji angielskiej. Brzmi to dobrze i wszystko byłoby jak należy, żeby nie okoliczności". Tak zaczyna się autobiografia Janusza Głowackiego pt. "Z głowy", którą pisarz wkrótce ukończy. Zapowiada, że "będzie tam prawda, tylko prawda i nic innego poza prawdą". Po czym dodaje: "Bo jedyna prawda, jaka istnieje, to jest to, co mi się wydaje. Reszta to fikcja".
Tamte zimowe dni były dla Głowackiego decydujące. Do Londynu przyleciał z Warszawy, żeby zobaczyć ostatnie próby "Kopciucha" w Royal Court Theatre. Żona miała do niego dołączyć kilka dni później, w niedzielę, trzynastego grudnia. Jej samolot przez dwie godziny czekał na Okęciu, w końcu lot odwołano. "Wyjechałem z Polski na tydzień, osiem miesięcy temu. Pierwsze dwa przeszły mi na ciężkim polskim alkoholizmie. Wracać? Nie wracać? Co będzie, jeżeli wrócę? Co będzie, jak nie wrócę? Przestałem pić, ale za wiele to nie pomogło. Pomyślałem, że jeśli nie zacznę pisać, wykończę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta