To nie jest deficyt, to rezultat
To nie jest deficyt, to rezultat
KRZYSZTOF DZIERŻAWSKI
Finanse publiczne znalazły się w opłakanym stanie. Poziom długu publicznego zbliża się do konstytucyjnych granic, a rozmiary deficytu zaczynają jako żywo przypominać słynną dziurę z lipca 2001 r. Co robić? Wydawałoby się, że odpowiedź jest oczywista, i tę, zdawałoby się oczywistą, odpowiedź słyszymy w radiu i telewizji, czytamy o niej w gazetach codziennych i niecodziennych, a udzielają jej wybitni znawcy przedmiotu: ekonomiści, analitycy, komentatorzy, politycy wreszcie. To jednak, co jest na pozór oczywiste, wcale nie musi być słuszne.
Pozornie poprawne rozumowanie jest następujące: deficyt finansów publicznych jest spowodowany nadwyżką wydatków nad dochodami. Redukcja deficytu wymaga zmniejszenia wydatków, ponieważ są za wysokie. Za wysokie są zwłaszcza wydatki socjalne i te należy ograniczyć w pierwszej kolejności. Wszystko jasne. Jasne, pod warunkiem że traktuje się ekonomię jak naukę o rachunkowości. Ale ekonomia to coś bez porównania więcej - nie bez powodu nazywana jest ekonomią polityczną. Otóż przedstawione przed chwilą rozumowanie jest błędne, ponieważ abstrahuje od społecznego kontekstu. Ekonomia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta