Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Ostatni apostoł

27 kwietnia 2004 | Sport | PK
źródło: Nieznane

Roberto Baggio kończy karierę Genialny gracz - ofiara bezdusznego, taktycznego futbolu i trenerów bez wyobraźni

Ostatni apostoł

(c) AP

PIOTR KOWALCZUK

Z RZYMU

W środę wieczorem wielu Włochów będzie płakać. W towarzyskim meczu z Hiszpanią w Genui po raz 56. i ostatni w lazurowej koszulce zagra 37-letni Roberto Baggio. Mówią o nim Mały Książę. Dla wielu jest Księciem Niezłomnym. Dla wszystkich - tragicznym bohaterem dramatu z Pasadeny.

17 lipca 1994 roku w finale mistrzostw świata, po 120 minutach gry między Brazylią i Włochami był remis 0:0. O tytule decydowały rzuty karne. Brazylijczycy prowadzili 3:2, kiedy jako ostatni z Włochów piłkę ustawił sobie Robi Baggio. Potem powie: -Wiedziałem, że Taffarel rzuca się w którąś stronę. Postanowiłem, że strzelę w środek bramki, na wysokości metra, żeby nie obronił nogami. I Taffarel rzucił się w lewą stronę. Widziałem już tę piłkę w siatce. Nie wiem, dlaczego pofrunęła nad poprzeczką. Mój buddyjski przewodnik duchowy przepowiedział mi, że na tym Mundialu będę cierpiał, a wszystko rozstrzygnie się w ułamku sekundy.

Baggio zdobył grubo ponad 300 bramek, z czego 27 w reprezentacji. Ale Włosi najlepiej pamiętać będą tą, której nie strzelił. Obok Dino Zoffa, unoszącego do góry Puchar Świata, to najczęściej powtarzane...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 3213

Spis treści
Zamów abonament