Staram się chodzić po ziemi
Staram się chodzić po ziemi
FOT. PIOTR KOWALCZYK
To był dla pani łatwy turniej?
VENUS WILLIAMS Tak się mogło wydawać, ale za radością ze zwycięstwa w finale stoi tydzień wysiłku, koncentrowania się na tym, by ani przez chwilę nie odpuszczać. Żadna z rywalek nie podarowała mi choćby jednego punktu, wszystko musiałam sobie wywalczyć. Udało się - poza pierwszym przegranym setem z Fabiolą Zuluagą, we wszystkich meczach to ja rządziłam od początku do końca. Mam jednak lekki niedosyt: liczyłam na to, że Amelie Mauresmo dotrze do finału i rewanż za ubiegłoroczny J&S Cup będzie pełny.
Przed zwycięstwem w Warszawie była wygrana w turnieju w Charleston, pani pierwszy sukces w WTA Tour od lutego 2003 roku. Dawna Venus wraca?
Wygląda na to, że mam już za sobą problemy związane z kontuzjami odniesionymi w poprzednim sezonie. Ciężko było sobie poradzić z tymi wszystkimi rozczarowaniami, jakie mnie spotykały po powrocie na kort. Urodziłam się, żeby wygrywać. Bez zwycięstw czuję się nieswojo. Tymczasem, gdy już zaczynałam wracać do dawnej formy, na tydzień przed Australian Open złapałam kolejną kontuzję. Bolała mnie noga, nie mogłam biegać i tak uciekały...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta