Kino w cieniu polityki
Kino w cieniu polityki
Michael Moore ze Złotą Palmą
(c) REUTERS
BARBARA HOLLENDER
Gdyby Złotą Palmę dostał w Cannes Walter Salles albo Wong Kar-Wai, krytycy przyjęliby decyzję jury z aprobatą, a dzisiaj nikt by już o festiwalu nie pamiętał.
Nagroda dla "Fahreinheita 9/11" Michaela Moore'a bulwersuje, prowokuje krytyków i politologów do komentarzy.
A więc Moore, Tarantino i festiwal już wygrali swoją batalię. Pozostaje tylko pytanie: czy wygrała ją także sztuka filmowa?
Przewodniczący tegorocznego canneńskiego jury Quentin Tarantino zapewniał, że nie będzie działał pod jakąkolwiek presją i nie poprze żadnej "słusznej sprawy". Mówił, że nie interesuje go, czy autor filmu siedział w latach 50. w więzieniu za przekonania, ani to, czy ma lat 14, czy 114. Potem świat obiegło zdjęcie, na którym tuż po wręczeniu Złotej Palmy szeptał coś na ucho zwycięzcy. - Powiedział: Bądź pewny, że to nie była decyzja polityczna. Nagrodziliśmy najlepszy film - wyjawił Michael Moore dziennikarzom, podkreślając jednocześnie, że nie jest politykiem, lecz filmowcem i nie agituje widzów, tylko zmusza ich do myślenia.
Jak by się jednak Moore i Tarantino nie zarzekali, Złota Palma dla "Fahrenheita 9/11" jest podwójną prowokacją....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta