Chodziłem za dwóch
Chodziłem za dwóch
- Powiedzieli
ROBERT KORZENIOWSKI: Nie, nawet przez chwilę. To jest tak, że jak się wygrywa, to o kryzysach się zapomina. Trochę się tylko zawahałem, gdy Denis Niżegorodow przyśpieszył na 17. kilometrze. Zastanawiałem się, czy nie poczekać jeszcze trochę, ale spojrzałem na zegarek, skontrolowałem puls, sprawdziłem, z jaką szybkością idziemy, i już wiedziałem, że pójdziemy razem, zobaczymy, kto wytrzyma. I Rosjanin spłonął we własnym ogniu.
Na mecie wyglądał na nieprzytomnego...
Podszedłem do niego, gdy stał oparty o zeskok do skoku wzwyż, pogratulowałem srebrnego medalu, ale nic do niego nie docierało. Myślę, że teraz zacznie się bać "pięćdziesiątki". To jednak zupełnie co innego niż 20 km. Tu trzeba bardzo rygorystycznie przestrzegać diety, wiedzieć, kiedy się napić, kiedy schłodzić ciało. A on odpuszczał punkty żywieniowe, nie polewał się wodą.
Ile wody zużywa pan na trasie?
Sporo. Miałem 24 butelki, część do picia, część do polewania.
A jak trzeba się odżywiać, by wygrywać?
Śniadanie jadłem bardzo wcześnie, o 4.30. Bułka z dżemem, kawa - to wszystko. Na trasie miałem przygotowane specjalne francuskie batony energetyczne i żelki....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta