Dobijanie dłużnika
Dobijanie dłużnika
Klienci banków sądzą zwykle, że jeśli będą solidnie spłacać raty, to w razie nieszczęścia mogą liczyć na jego pomoc- podyktowaną zresztą nie tyle współczuciem, ile długofalowym interesem ekonomicznym. Jak jednak dowodzi przypadek Elżbiety i Andrzeja Marcińskich z Tuchlina w województwie pomorskim, mogą się dotkliwie pomylić.
Siedem lat temu, w październiku 1997 r., Marcińscy podpisali umowę kredytową z oddziałem Banku Gospodarki Żywnościowej SA w Starogardzie Gdańskim. Otrzymali 700 tysięcy złotych kredytu, oprocentowanego na 1,25 proc. rocznie. Nisko, ale takie jest ustalone ustawowo oprocentowanie kredytów dla młodych rolników.
Aż do kwietnia tego roku wszystko szło dobrze. Za pieniądze z kredytu Marcińscy, właściciele dużego gospodarstwa rolnego, kupili dwa ciągniki, używany kombajn zbożowy, prasę do słomy, rozrzutnik obornika, pług pięcioskibowy i dwa silosy do przechowywania ziarna.
Kwartalne raty kredytu (15 tys. zł plus odsetki) spłacali przez siedem lat regularnie. Bank nie musiał się zresztą martwić o swoje pieniądze; ich zabezpieczeniem był majątek...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta