Scena jak jamochłon
Scena jak jamochłon
JULIUSZ MULTARZYŃSKI
Rz: Ma pan tremę?
KAZIMIERZ KORD: Raczej poczucie odpowiedzialności połączone z wątpliwościami. Warunki akustyczne są w tym teatrze niesprzyjające, trzeba pokonać wiele raf, niezwiązanych z orkiestrą, śpiewakami czy nawet ze mną. To trudności natury obiektywnej, niezależne od ilości włożonej pracy. Nie zawsze mam wpływ na rezultat, jakiego oczekuję.
A nie czuje pan presji publiczności, czekającej na pański powrót do opery? Jest to pierwsza premiera Kazimierza Korda w kraju po ponad 30 latach i debiut w Operze Narodowej.
Nie, "Dama pikowa" odgrywa ważną rolę w moim życiu, to pierwsza opera, którą dyrygowałem za granicą, w Monachium, od niej też zacząłem współpracę z nowojorską Metropolitan. Przynosiła mi szczęście, a ponadto nie zapomniałem, czym jest. Natomiast nieustannie myślę, czy teraz zabrzmi tak, jak ją sobie wyobrażam. Tego ciągle nie wiem. Każda inna klasyczna opera jest łatwiejsza do realizacji w teatrze w Warszawie. "Dama pikowa" ma dużo materiału orkiestrowego, a pudło sceniczne tutaj to wielki jamochłon, wysysający dźwięk ze śpiewaków. Jeśli podczas ostatnich prób zorientuję się, że akcja będzie zbytnio zmierzać w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta