Od etosu do umów społecznych
W generalnie słusznej symfonii krytyki, jaką wśród dziennikarzy, a także polityków wzbudziła sprawa umów społecznych w koncernach energetycznych, zabrzmiały też fałszywe tony.
Można bowiem oburzać się na gwarantujących sobie milionowe odprawy prezesów. Można zastanawiać się nad ekonomiczną racjonalnością przyjętych rozwiązań. Trudniej - to bardziej dyskusyjne, bo jaka w końcu ma być rola związków zawodowych - krytykować rolę, którą odegrały w tej sprawie syndykalistyczne centrale. Ale i nad tym można się zastanowić.
Dziwić może to, że większość dyskutantów zdaje się nie zwracać szczególnej uwagi na fakt, iż podpisane umowy nie są co do zasady, a nawet co do poziomu zapewnionych gwarancji pracowniczych, czymś zasadniczo nowym ani w Polsce, ani w sektorze energetycznym. I wprawdzie porozumienia takie z reguły były elementem prywatyzacji, ale też nie zawsze (w Bełchatowie i Turowie zostały wynegocjowane w ramach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
