Jam złodziej, czarodziej
Fakt ten dla wielu osób, zwłaszcza z naszego środowiska - twierdzi Kazimierz Orłoś - był niezrozumiały. Uważano to za niepotrzebne szarżowanie, prowokowanie czerwonych, podstawianie się itp. Było to, oczywiście, uproszczone i niesprawiedliwe myślenie. Zawsze ci, których nie stać na odważny gest, są wyrazicielami tak zwanego zdrowego rozsądku, poddają krytyce i pomniejszają znaczenie wydarzenia. Dla wielu ludzi jednak, zwłaszcza ze środowisk robotniczych, fakt, że jest pisarz, który nie bał się podpisać swego opowiadania imieniem i nazwiskiem, że w takich okolicznościach urąga czerwonym i prowokuje czerwonych - miał ogromne znaczenie. Nikt nie powinien mieć wątpliwości co do tego. Rzeczywiście wiele osób później usiłowało pomniejszyć ten fakt, obniżyć rangę twórczości Marka - sprowadzić "Raport o stanie wojennym" do wymiaru doraźnej, jednowymiarowej literatury, pisanej na zamówienie, bez niezbędnego dystansu. Jako poddanie się emocjom i naciskom chwili.
Kręcenie nosem na "Raport o stanie wojennym" nie wynikało jednak wyłącznie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta