"Playboy" w remizie
Po amerykańsku
"Playboy" w remizie
Wojciech Sadurski z Ithaki, USA
Zaczęło się od tego, że pewien strażak w Los Angeles lubił przeglądać sobie w pracy "Playboya", gdy akurat nie było pożaru. Skończyło się zaś na orzeczeniu sądu, że zarządzenie straży pożarnej zakazujące strażakom tej drobnej przyjemności jest niezgodne z konstytucją. Po drodze było wiele argumentów i kontrargumentów o wolności słowa, szacunku dla pracowników płci żeńskiej iuprawnieniach kierownictwa wobec zatrudnionych. Jak zwykle w takich sytuacjach w Stanach Zjednoczonych, wszystko oparło się na interpretacji praw konstytucyjnych -- i to jest najciekawsze w niedawnym orzeczeniu Sądu Okręgowego Centralnego Okręgu Kalifornijskiego.
Kapitan Johnson pracował w pożarnictwie od siedemnastu lat, więc pamięta czasy, gdy zatrudniano wyłącznie mężczyzn, dopiero bowiem od 1983 r. przyjmować zaczęto także kobiety. Ponieważ strażacy mają 24-godzinne dyżury (a czasem nawet 72-godzinne) , oczekiwanie na pożar Johnson zwykł umilać sobie lekturą "Playboya" i innych pism o zbliżonym profilu -- zarówno w swoim pokoiku dyżurnym, jak i w świetlicy, gdzie chętnie użyczał swojego egzemplarza kolegom.
Wydział Pożarnictwa Los Angeles wprowadził wszakże w 1992 r. zarządzenie mające na celu zwalczanie molestowania seksualnego w pracy. Artykuł III. Ctego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta