Koniec rytualnych tańców
Poczekam na przyjazd prezydenta Rosji Władimira Putina, a potem z przyjemnością pojadę do Rosji - to stwierdzenie prezydenta elekta Lecha Kaczyńskiego określa jego podejście do stosunków polsko-rosyjskich i może na długi czas wyznaczyć wektor wzajemnych stosunków prezydentów polskiego i rosyjskiego.
Są jednak w błędzie ci, którzy myślą, że działając w podobny sposób i usiłując zmusić Władimira Putina do uznania Polski za równoprawnego partnera - uda się cokolwiek zmienić w polsko-rosyjskim dialogu. I nie tylko dlatego, że jest rzeczą wątpliwą, aby prezydent Rosji miał zamiar przyjeżdżać do Polski, czy nawet zapraszać swego nowego kolegę do Moskwy. Aby dowieść, że jest się równoprawnym partnerem, nie wystarczą deklaracje i samo życzenie prezydenta Polski. Do tego, aby można było kontaktować się z Rosją na równi, trzeba być silnym i skutecznym.
Dlatego wszystko należy postawić z głowy na nogi: jeśli Lechowi Kaczyńskiemu i jego ekipie uda się zbudować państwo silne i wpływowe w Unii Europejskiej, państwo zdolne zdywersyfikować dostawy energii, okazać rzeczywistą pomoc sąsiadom na Wschodzie, a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta