Moda z wtórnego obiegu
Moda angielska zawsze miała w Polsce wiernych zwolenników. Jednak prawdziwe triumfy święci dopiero od dwóch lat dzięki sklepom z używaną odzieżą. Sprzyja jej wzmożony, w związku z otwarciem przez Brytyjczyków rynku pracy dla krajów nowej UE, ruch "osobowy" między Polską a Wyspami. Sklepy i hurtownie, które nastawiły się na ciuchy z Anglii, mogą sobie pogratulować. To one właśnie napędzają koniunkturę w branży.
- Brytyjczycy zawsze dobrze się ubierali. A teraz szybko się bogacą i chyba najkrócej w Europie noszą nową odzież - przyznaje Roman Pietrzyk z hurtowni Vet w Sulejówku. Jego firma ściąga używaną konfekcję głównie z Holandii - to i tak lepiej niż importować z Niemiec, gdzie sporo ubrań jest po prostu nieciekawych.
Jednak to właśnie z Niemiec pochodziło do niedawna blisko 70 proc. towaru w ciucholandach.
Za bardzo atrakcyjne uchodzą jak zawsze ciuchy z Francji, a także Belgii, ale ich podaż jest mniejsza, podobnie jak słynącej z wysokiej jakości odzieży szwedzkiej i szwajcarskiej. Ubrania z innych krajów trafiają na nasz rynek rzadko. Nie można wbrew pozorom liczyć...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta