Człowiek, który ma potrząsnąć Merckiem
Dick Clark, szef koncernu Merck, jest na topie. Otrzymuje zaproszenia od prezydenta Stanów Zjednoczonych, sekretarza generalnego ONZ, członków Kongresu, senatorów, zarządów i rad. Ludzie rozpoznają go na ulicy.
Gdy obejmował najwyższe stanowisko w amerykańskim koncernie farmaceutycznym, podejrzewał, że jego życie się zmieni - ale nie przypuszczał, jak bardzo.
Centrala Mercka w stanie New Jersey mieści się w budynku zaprojektowanym w stylu Franka Lloyda Wrighta (amerykańskiego modernistycznego architekta - red.). Rozmawiamy w skromnie urządzonej dyrektorskiej sali konferencyjnej. Dick Clark nie zachowuje się jak gwiazda. Mówi spokojnie, a gdy rozmowa schodzi na sprawy szczególnie ważne, zniża głos. Chociaż na początku lat siedemdziesiątych służył w armii USA jako porucznik, widać, że nie czuje się swobodnie na przesłuchaniu. - Może to kwestia tego, że zrzeszenia, zarządy i państwowe urzędy są inne niż kiedyś, ale faktem jest, że nie doceniałem nawet w jednej dziesiątej zewnętrznych wymagań stawianych dyrektorowi naczelnemu - przyznaje.
Na...Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta