Na pocieszenie
Jak na finał przystało, na trybunach zasiadł komplet widzów. Jeszcze w niedzielę rano - choć od piątku przy kasach wisiały kartki z informacją, że biletów już nie ma- przed wejściem na korty kłębił się tłum. Pojawiły się nawet kartki z napisami: "Kupię bilet". Z czasem zniknęły, bo skoro jest popyt, to pojawia się podaż, a właściwie zapomniane już nieco koniki. Oferowali bilety z czterokrotnym przebiciem. Karty wstępu wystawione były również na internetowych aukcjach. W Internecie do wzięcia są jeszcze autografy kilku tenisistek, z Kim Clijsters na czele. Koszt 25 złotych, więc to nawet taniej niż bilet. Jakby na pocieszenie.
Jakub Kowalski