Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Lekcja życia u taty

08 maja 2006 | Dodatek Rzeczpospolitej | PW
źródło: Nieznane

KIM CLIJSTERS Specjalnie dla "Rzeczpospolitej" Lekcja życia u taty Dla mnie tenis jest spełnieniem marzeń, ale wiem też, że potrafi być piekłem - mówi Kim Clijsters (c) PIOTR NOWAK Rz: Czuje się pani dzieckiem szczęścia?

Kim Clijsters: Pewnie. Nie dość, że robię to, co kocham, to jeszcze jestem w tym dobra. Pamiętam, jak brałam rakietę do ręki jako sześciolatka i próbowałam niezdarnie przebijać piłkę, a teraz wygrywam w największych turniejach. Płacę za to zdrowiem, ale mimo wszystko warto. Mam sławę, pieniądze, mogę pomagać innym ludziom. To jest zdecydowanie najlepsza strona mojej kariery: pomagać dzieciom, być dla nich przykładem.

Widzi pani w WTA Tour wiele szczęśliwych twarzy?

Powinnam widzieć, ale nie ma co udawać, że zawsze tak jest. Czasami myślę sobie, patrząc na którąś z koleżanek: "Dziewczyno, co jest z tobą? Jesteś bogata, sławna, grasz dobrze. Czemu jesteś ciągle taka skrzywiona?". Dla niektórych z nich wszystko jest nie tak: kort zły, jedzenie niedobre, mecz się źle ułożył. Ja wiem, złość lepiej motywuje niż zadowolenie, ale trzeba też pamiętać, ile dostałyśmy od losu.

Pani łatwiej jest tak myśleć: wychowała się pani w zamożnej rodzinie, grała w tenisa, bo chciała, a nie dlatego, że rodzice panią zmuszali, widząc w tym szansę na zrobienie...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 3832

Spis treści
Zamów abonament