Legia na miękkich nogach
Mecz rozczarował, ale wszystko, co działo się wokół niego, było wyjątkowe. Walka o bilety toczyła się pod kasami, nagle objawiło się wielu kibiców, którzy potraktowali wydarzenie jak Konkurs Chopinowski - na co dzień nie chodzimy, ale teraz wypada. Lożę honorową wypełniły twarze znane, ale nie ze stadionu. Kiedy mecz się skończył, spiker zaapelował szczególnie do nich, żeby nie wychodzili, bo odbędzie się ceremonia dekoracji. Rządzący Warszawą Mirosław Kochalski jeszcze przed spotkaniem wręczył drużynie puchar za zwycięstwo. Przy gwizdach usłyszał pytanie, skandowane przez kilkanaście tysięcy ludzi: "Gdzie jest stadion?". Pytanie słuszne i na czasie. Warszawa nie robi nic dla sportu. Kilka tysięcy ludzi stało pod Torwarem, bo zabrakło dla nich biletów. Pilnowała ich policja.
Ci, którzy weszli, byli w siódmym niebie. Stadion żył już na dwie godziny przed meczem. Legia miała zapewniony tytuł, do pełni szczęścia brakowało tylko zwycięstwa nad ustępującym mistrzem. Pierwsza połowa w niczym nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta