Z cylindrem do Nibylandii
Michał Rusinek: -W domu mieliśmy przedwojenny, nakładem Mortkowicza wydany, pięknie ilustrowany egzemplarz "Przygód Piotrusia Pana" Barriego, czyli niejako prequela właściwej powieści, w przekładzie Zofii Rogoszówny. Pamiętam trochę niesamowite wiktoriańskie obrazki Arthura Rackhama... Potem oczywiście czytano mi wydanego na początku lat 70. "Piotrusia Pana" w przekładzie Macieja Słomczyńskiego i z ilustracjami Jerzego Srokowskiego. Właśnie takiego Piotrusia, Wendy i Haka pamiętam - trochę smutnych, z dużymi oczami. Ponieważ dopiero niedawno, podczas pracy nad przekładem, oglądnąłem wersję Walta Disneya, więc moją dziecięcą wyobraźnią ten film nie zawładnął. Musiał jednak zawładnąć wyobraźnią autorki sequela "Piotrusia Pana" Geraldine McCaughrean. W czasie tłumaczenia jej książki (która ukaże się na całym świecie 5 października) natrafiłem na błąd. Autorka, przypominając wydarzenia z książki Barriego, napisała, że John wziął do Nibylandii cylinder i parasol, tymczasem parasol jest wymysłem wyłącznie Disneyowskim...
Dlaczego uznał pan, że "Piotruś Pan i Wendy" domaga się...Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta