Szarża za szarżą
Maksymilian nie przejawiał inicjatywy, oczekując na polski atak, hetman natomiast odwlekał uderzenie do czasu obejścia wroga od północy - taki rozkaz otrzymały chorągwie Hołubka, Przerębskiego i młodego Jana Zamoyskiego. Sygnał do walki dało kilkudziesięciu kozaków harcowników, zwanych straceńcami lub "Eligerami", którzy oderwali się od polskiego ugrupowania i pod wodzą Andrzeja Karchowskiego popędzili w kierunku lewego skrzydła nieprzyjaciela. Stojąca tam niewielka lekkozbrojna chorągiew węgierska rozproszyła się. Z pomocą przyszli jej niemieccy arkebuzerzy, którzy celnym ogniem ostudzili zapał "straceńców" i odegnali ich na bezpieczną odległość od własnych szeregów.
Jednak ofiara harcowników nie idzie na marne. Oto Maksymilian, ze wzniesienia obserwujący rozwój wypadków, rozkazuje pierwszemu rzutowi jazdy przemieścić się na równinę. Część jego sił opuszcza wzgórze, oddalając się niebezpiecznie od drugiej linii. Na to właśnie czekał Zamoyski, rzucając do walki jeźdźców Karchowskiego. Widząc powiększającą się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta