Co roku zapalam świeczki
Hanna Linsenman-Kwaśniewska: Wyjechałam w sierpniu na prywatne zaproszenie do rodziny węgierskiej mieszkającej pod Budapesztem. Dołączyłam potem do mojej grupy uniwersyteckiej z filologii węgierskiej. Miałam 23 lata, powinnam zacząć czwarty rok studiów. Pojechaliśmy do Szegetu na zaproszenie tamtego uniwersytetu. Już tam zaczęło się zamieszanie. Bardzo nas Węgrzy wypytywali o wydarzenia czerwcowe w Poznaniu. Potem przyjechaliśmy do Budapesztu. Wszyscy poszliśmy na manifestację patriotyczną. Najpierw pod pomnik Petöfiego, potem na drugą stronę Dunaju. Pojawiały się flagi. Na niektórych już było wycięte znienawidzone komunistyczne godło Węgier. Było entuzjastycznie, radośnie. Nikt z nas chyba nie sądził, że będzie z tego powstanie czy rewolucja. Ja to nazywam powstaniem.
Powstanie jednak było, a pani wzięła w nim udział.Po rozpoczęciu walk z koleżanką Lidką Widajewicz poszłyśmy oddać krew dla rannych. Czekając w kolejce, poznałyśmy węgierskich studentów z wydziału filozofii, którzy zapamiętali nas z wcześniejszej manifestacji. Powiedzieli, że na ich wydziale powstał rewolucyjny komitet młodzieży węgierskiej, i jeśli chcemy, to oni nas zarekomendują. Naturalnie chciałyśmy....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta