Ponowa w Lowozero
W języku łowieckim "ponowa" - to świeżo spadły śnieg, na którym widać ślady zwierza (o polowaniu na ponowie pisał Czesław Miłosz w "Laudzie"). Natomiast w starej polszczyźnie "ponowa" oznaczała również zaczynanie czegoś od nowa. Ponawianie czegoś. Dlatego swój kolejny pobyt w Lowozero rozpoczynam od pierwszego śniegu.
Spadł dzisiaj w nocy. Jeszcze wczoraj cały dzień lało jak z wiadra. Ciekawe - myślałem, paląc późnym wieczorem przy otwartym oknie - co ta ulewa przyniesie? Szum deszczu i wody chluszczącej z dachu był taki, że zagłuszał zwykłe o tej porze pijackie okrzyki z ulicy. Rano za oknem słońce, niebo modre (jak oczy sąsiada na kacu) i śnieżek powszędy. Zachęta do porannego marszu.
Do źródła po wodę na herbatę chadzam co dzień cztery wiorsty w tę i z powrotem drogą, na której wiosną spotkaliśmy łabędzie. Bez względu na pogodę. W każdej bowiem, nawet najbłahszej czynności - wykonywanej codziennie - można praktykować Drogę. Na przykład: w parzeniu herbaty. Zielona wymaga wody wybornej, w przeciwnym razie oddaje rdzą i chemią wodociągu. Czyż można sobie wyobrazić wodę lepszą niż ta, która bije z podziemi tundry, przefiltrowana przez skały magmowe (era kambru), torfy i korzonki jagielu? Żadna inna się do niej nie umywa.
Poranny marsz ma wiele zalet. Przede...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta