Mosty ostatniej nadziei
Tymczasem cesarz, przekonany, że mróz nie ustąpi (chłody faktycznie powróciły, ale dopiero 27 listopada), kazał jeszcze w Orszy zniszczyć jadące nawozach pontony, a ocalałe konie dać artylerii. Pontonów tych dramatycznie brakowało, gdy ruszyły lody na Berezynie. Budowa przeprawy, która z pontonami zajęłaby pół dnia, przedłużyła się do 48 godzin. Jak zanotował 26 listopada Konstanty Janta: "Ogołoceni prawie ze wszystkich narzędzi i materiałów potrzebnych, pożyczaliśmy siekier nawet od ekwipażów i tegoż dnia skleciliśmy w południe dwa mosty na kobylicach, jeden dla artylerii, a drugi dla wojska i hołoty". Nie było to proste, i to nie tylko ze względu na brak gwoździ i klamer, które wykuwano w dwóch kuźniach polowych z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta