Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Informacje

04 września 1995 | Świat | IJ

Informacje

W sierpniu i wrześniu ubiegłego roku z Kuby uciekło drogą morską 35 tysięcy osób. Doprowadziło to do rozbicia tysięcy rodzin i zapoczątkowało konflikt pokoleń. Zmierzch wspólnej wizji

"Nie mogę zostać tu sama. Zamienię się z kuzynem z Hawany. Ma małe mieszkanko i gromadę dzieci. Im będzie lepiej w tym domu, a ja nie będę się czuła taka opuszczona". Georgina wzdycha tłumiąc łzy. Mieszka w Cojimar, oddalonej o kilkanaście kilometrów od Hawany miejscowości położonej na wybrzeżu, z której latem ubiegłego roku wypłynęły tysiące "balseros".

Pod koniec sierpnia 1994 roku w ogródku rodziny Garcia Perez panowało niezwykłe ożywienie. Dwunastu mężczyzn zdecydowanych na opuszczenie wyspy budowało łódź o nazwie San Carlos. Trawę pokryły deski, dętki od kół ciężarówek, plandeki, z których wycinano żagle, żelazne pręty przeznaczone na maszt. Trójka dzieci Georginy: 22-letni Eric, 34-letnia Yvonne i 42-letnia Sandra oraz syn i córka tej ostatniej: 18-letni Karel i 6-letnia Lissandra, mieszkała wówczas wraz z nią w Cojimar, w domku przy ulicy Morro. Eric postanowił wypłynąć w morze, tak jak uczynił to rok wcześniej jego brat.

Ucieczka młodych

"Tu nie ma dla mnie przyszłości. Dobry fachowiec może najwyżej zdechnąć z głodu na Kubie. Od 35 lat...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 572

Spis treści
Zamów abonament