Szczęściem trzeba się dzielić
Simon Ammann: Nie wiem, czym sobie na to zasłużyłem, ale dostałem od losu taki dar, że wszyscy są ze mną szczęśliwi. Gdziekolwiek się ruszę, widzę uśmiechy. Skoczków, kibiców, ludzi w Szwajcarii. Może chodzi o gotowość do dzielenia się sobą z innymi? Kiedy zostawałem mistrzem olimpijskim w Salt Lake City, jeszcze nie wiedziałem, że to aż tak ważne. A to jest wielka wartość sportu. Robię coś niby sam dla siebie, może czasem z egoistycznych pobudek, ale mój sukces daje ludziom szczęście. Tego nie wolno marnować. Adam był na dużej skoczni wielkim faworytem, również moim. Bałem się go. Po treningach wiedziałem, że muszę wszystko zrobić perfekcyjnie, jeśli chcę go wyprzedzić, i to mi pomogło. Martwiłem się przed pierwszą serią, bo szybkości na rozbiegu były niewielkie, a Adam w takiej sytuacji potrafi zrobić coś z niczego. Mnie się jednak też udało. Małysz pochwalił mnie potem za bardzo silne odbicie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta