Warszawa miała dotąd spore kłopoty z planowaniem i samym wydawaniem pieniędzy na inwestycje. Planowano niezbyt racjonalnie, potem z trudem realizowano 60 – 70 proc. wydatków. Ważne więc, by szacowanie odbywało się racjonalnie, jeśli chce się wydawać po 3 – 4 miliardy rocznie. Czy istotnym zagrożeniem dla warszawskich inwestycji może być brak ludzi w branży budowlanej? Nie sądzę. Ważna jest postawa samorządu. To kwestia warunków przetargu i ceny. Jeśli ratusz np. przy remoncie Al. Jerozolimskich postawiłby takie warunki, że robotnicy musieliby pracować 18 godzin, ale mieliby za to wynagrodzenie ekstra, to znaleźliby się wykonawcy gotowi je spełnić.
Dziś sporo polskich firm budowlanych schodzi z rynku niemieckiego, a nie zdążyły jeszcze ulokować się w Irlandii czy Wielkiej Brytanii. Jest więc szansa na przejęcie z powrotem do kraju sporego "potencjału". ?