The Rolling Stones żyją na scenie
The Rolling Stones żyją na scenie
Stonesi mogli o trzydniowej żałobie nie wiedzieć wcale. Minutę ciszy zarządzono na godzinę przed ich wejściem na scenę. Myślę jednak, że gdyby nawet jeden z nich zmarł podczas koncertu – graliby dalej.
To rockandrollowcy, który żyją ze śmiercią za pan brat od 40 lat. Uszli jej tyle razy, że w życiu muszą się czuć nierealnie – także ze względu na tony używek, które wtłoczyli w swoje żyły. Ale jeśli gdzieś czują mocniej własny puls krwi, to tu, na scenie.
Fani poczuli go również, gdy z korony sceny – przypominającej wysokie operowe loże zbiegające się u boków gigantycznego telebimu – eksplodowały gejzery ognia. Riff "Start Me Up" zaintonował Keith Richards i on też wybiegł pierwszy na estradę.
Jagger nie dał mu jednak długo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta