Zjawiska wymian, np. ubrań, książek, umiejętności czy usług, to chwalebne działania, które zbliżają do siebie ludzi. Poza tym na darmowej wymianie oszczędzamy, jest to więc wzbogacanie się bezkosztowe, które uczy Polaków współpracy, buduje kapitał społeczny. To ważne, bo pod tym względem jesteśmy na ostatnim miejscu w Europie. Ale wszystko ma swoje granice. Moim zdaniem wymiana żon w reality show to po prostu obleśna sprawa. Wkraczanie obcych osób do rodziny, nawet na krótko, nie może pozostać bez śladu. Przede wszystkim ze względu na emocje. Gdyby chodziło np. o naukę sposobu wychowania dzieci dla przejęcia pozytywnych wzorców, to można byłoby to chwalić. Widziałem zapowiedzi programu. On nie uczy niczego, jedynie podsyca emocje.
Nie sądzę jednak, by Polacy byli szczególnie wstrząśnięci tym widowiskiem. Frytka też nie raziła poczucia przyzwoitości. Amerykańska wersja show przynosi ogromne pieniądze, u nas chodzi o to samo. ?