Dzieło (nie do końca) zamknięte
Dzieło (nie do końca) zamknięte
Z Adamem Szymanowskim, tłumaczem książek Umberto Eco, rozmawia Krzysztof Masłoń
Taka sytuacja, by pisarz wynajdywał tłumacza, zdarza się wyjątkowo. Na ogół to tłumacz szuka pisarza, niekiedy trafiając na "swojego" autora. Jak pan trafił na Eco?
Przypadkowo. Niewiele o nim wiedziałem, obiło mi się tylko o uszy jego nazwisko jako autora "Dzieła otwartego", pracy z dziedziny semiotyki. "Imię róży" wypatrzyłem we włoskim kwartalniku, poświęconym nowościom książkowym i zamówiłem ten tytuł dla wydawnictwa, zresztą bez większego przekonania, gdyż wydawało mi się, że kiedy profesorowie uniwersyteccy zabierają się do pisania powieści, nic specjalnie dobrego z tego nie wynika.
W tym wypadku było inaczej.
Książka mnie zafascynowała i mogłem tylko dziękować losowi, że byłem pierwszy, gdyż wielu tłumaczy zainteresowało się zaraz potem tym pisarstwem. Zapewniłem sobie prawo, także moralne, do tłumaczenia jego powieści. Dla mnie osobiście przygoda z twórczością Eco była o tyle jeszcze szczęśliwa, że w momencie, gdy zabierałem się do przekładu "Imienia róży", byłem już doświadczonym tłumaczem; uważałem, że jestem dobry, ale nikt o tym nie wiedział, choć przełożyłem wcześniej wiele książek. Tak to już jest w naszej branży, że sława autora jest wodą na młyn...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta