Wujek Walter
W czasach, kiedy dziennikarze telewizyjni jak gwiazdy filmowe co i rusz zmieniają wizerunek, styl i poglądy, trudno uwierzyć, że był kiedyś człowiek, który przez 45 lat w zawodzie nic w sobie nie zmienił
Miał głos, wygląd, wiedzę – wszystko, co potrzeba, żeby budzić respekt. W 1980 roku cieszył się dwukrotnie większym zaufaniem Amerykanów niż prezydent i papież razem wzięci. Ale nie dlatego jego śmierć była tak wielkim wydarzeniem. Miał 92 lata, trudno mówić o zaskoczeniu, od 28 lat nie prowadził programów, także nic nagle się nie urwało, nie było problemów z szukaniem zastępców ani sponsorów.
Nostalgia za Walterem Cronkitem to raczej niechęć do współczesnych mediów niż żal za człowiekiem, który odszedł. Tęsknota za czasami jasnych kryteriów uczciwości i priorytetów. Za czasami, kiedy politycy mieli kogoś nad sobą. Nie wydawców wielkich tytułów, szefów telewizyjnych korporacji, z którymi muszą zawierać sojusze, ale niesprzedajnych ludzi słowa. Za czasami, kiedy Lyndon Johnson na wieść o tym, że Cronkite wybrał się do Wietnamu i będzie nadawał z linii frontu, powiedział: „Jeżeli stracę Cronkite’a, stracę Amerykę i przegram wojnę”.
Za charyzmatyczną postacią kogoś, kto zawsze stał przy swoim zdaniu. Nie chował się za popularnymi dziś pyskówkami z politykami, nie podnosił ratingów, zapraszając popularne gwiazdy. Przez 19 lat sam miał coś do powiedzenia i odwagę kończyć codziennie swój program słowami – to był Walter Cronkite i jest tak, jak powiedziałem. Może to on był wyjątkowy, a może świat „taki już...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta