Ojkofobia, antypolonizm i inne kradzione słowa
Przemówienia Jarosława Kaczyńskiego znacznie częściej kształtują świat, niż go opisują. Są więc mitologiczne w najgłębszym znaczeniu tego słowa.
Prawo i Sprawiedliwość buduje swój program ideologiczny na zręcznym podkradaniu pojęć ze słownika skrajnej prawicy. Głównym celem nie jest przejmowanie elektoratu narodowców, bo ten – jak pokazują sondaże – jest na szczęście wciąż niewielki. Politycy PiS dostrzegli jednak, że po oczyszczeniu z nazbyt radykalnych elementów turbopatriotyczne idee okazują się kuszącą propozycją dla znacznej części Polaków. Pojęcia takie jak „antypolonizm", „ojkofobia" czy „pedagogika wstydu" dobrze współgrają z wizją świata wielu z nas – z lękami, aspiracjami poczuciem krzywdy, ale też po prostu z obrazem historii, jaki wpoiły nam szkoła i kanon kulturowy, czy z właściwą każdemu z nas potrzebą życia w świecie sensownym i uporządkowanym.
Rafinowanie pojęcia
Maszyna, którą Jarosław Kaczyński, Piotr Gliński czy Mateusz Morawiecki obsługują z imponującą sprawnością, działa na prostej zasadzie. Na wejściu wrzucamy pojęcia takie jak „antypolonizm". Mają one własną, fascynującą historię obiegu liczoną przynajmniej od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku (a często i wcześniej). Tę historię całkowicie odcinamy. Traktujemy nowo zdobyte pojęcia trochę tak, jakby były po prostu elementami neutralnego słownika, którym od zawsze posługiwali się „zwykli Polacy", a trochę jakbyśmy właśnie je wynaleźli, opatentowali, uczynili zastrzeżonymi znakami...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta