Frankowicz na sterydach
Sezon na kaczki rozpoczęty. I nie jest to żadna aluzja.
Wszyscy powoli przyzwyczajają się do nieobecności marszałka Kuchcińskiego. Ruch w hangarach ustał, stewardesy mają wreszcie czas dla dzieci, piloci sprawdzają w internecie, czy ich wolna niedziela pokrywa się z handlową. Tylko gapie w Rzeszowie, siedząc na rowerach przy siatce okalającej lotnisko, smutno wpatrują się w niebo.
A pamiętacie państwo, że to właśnie do Rzeszowa polecieli bohaterowie kultowego filmu „Wniebowzięci"? Dwaj warszawscy menele, grani przez Maklakiewicza i Himilsbacha, wygrali w totka i postanowili wydać kasę na samolot. Mieli w Rzeszowie kolegę z wojska. I tak się zastanawiamy, czy ten ich kolega nie miał na imię Marek. Wszystko pasuje, bo „Wniebowzięci" to bardzo smutna komedia.
Jeśli chodzi o afery z okolic rządu, to akcja z rzeszowskiego lotniska przeniosła się teraz do Ministerstwa Sprawiedliwości. Bardzo smaczny jest wątek z byłym już wiceministrem namawiającym do dyskredytowania sędziów. W ogóle jak zbliżają się wybory, robi się fajnie. To jak święta. Kochamy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta