Obawa przed Asyżem
Mamy prawo do niepokoju i rezerwy wobec zaplanowanego przez Benedykta XVI spotkania w Asyżu. W dziejach Kościoła zmysł wiary u zwykłych wiernych nieraz był bardziej zgodny z tradycją apostolską niż u pasterzy – pisze włoski intelektualista katolicki
Grupa włoskich katolików skierowała do Benedykta XVI usilną prośbę, by nie jechał do Asyżu w październiku. List ten wywołał poważną dyskusję we Włoszech. Obok wyrazów uznania ze strony również osób o znacznym autorytecie nie brakowało, jak było do przewidzenia, krytyk i obaw. Wydaje mi się bezcelowe odpowiadać na zarzuty ze strony progresistów, którzy widzą w tym spotkaniu okazję do wylansowania synkretycznego ekumenizmu. Są one bowiem najlepszym potwierdzeniem słuszności naszego apelu.
Cnota wiary otrzymana z chrztem
Uważam natomiast za konieczne odpowiedzieć ganiącym nas konserwatystom, braciom w wierze żywiącym zapewne to samo umiłowanie Kościoła. Ich krytykę można streścić następująco: spotkanie w Asyżu ogłoszone przez Benedykta XVI może się nam wprawdzie nie podobać, ale nie możemy krytykować papieża za to, co zrobił (Jan Paweł II w 1986 r.) albo za to, co ma zamiar uczynić (Benedykt XVI w 2011 r.), bowiem nie możemy rościć sobie prawa do mówienia mu, co jest dobre dla Kościoła. Od wiernych, zwłaszcza ludzi świeckich, wymaga się pobożnej zgody na każdą inicjatywę i decyzję Ojca Świętego.
Po odpowiedź na tę argumentację sięgniemy do Katechizmu, tradycji teologicznej, historii Kościoła oraz do papieskiego nauczania. Katechizm głosi, że przez sakrament chrztu zostajemy wszczepieni w Kościół i stajemy się uczestnikami jego posłania (1213), a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta