Platforma w poszukiwaniu utraconego sensu
Wolnorynkowy radykalizm PO, jak każdy fundamentalizm, zderzył się z realiami życia społecznego i przestał być potrzebny partii, która zaczęła żyć w symbiozie z systemem realnie istniejącym w Polsce – uważa publicysta „Rz”
Jarosław Makowski zebrał solidne cięgi za skierowany przeciw Leszkowi Balcerowiczowi artykuł, opublikowany w „Rzeczpospolitej" („Balcerowicz ubóstwiony", 15 lutego 2011). Ten tekst jest nie tylko ciekawy, ale i znamienny. Jest bowiem moim zdaniem wyrazistym przejawem sytuacji polityczno-intelektualnej, w jakiej znalazła się partia rządząca.
Sytuacji, którą porównać można do tej będącej udziałem obozu sanacyjnego po śmierci Piłsudskiego. Oczywiście – Donald Tusk nie tylko żyje sobie w najlepsze, ale też nigdy jego pozycja czy autorytet w Platformie nie była nawet zbliżona do roli czy autorytetu Marszałka w jego obozie.
Podobieństwo jest inne. Otóż po odejściu Komendanta ówczesny obóz rządzący, bezpośrednio niezagrożony politycznie (opozycję spacyfikowano dość skutecznie wcześniej), spajany dotąd tradycją i osobą dyktatora, utracił poczucie tożsamości i kierunku. Struktury władzy na gwałt zaczęły poszukiwać ideologii. Ideologii, która pozwoliłaby uzasadnić potrzebę zachowania władzy.
Platforma Obywatelska stała się obecnie również partią władzy, która utraciła ideologię.
Ideologią był niegdyś wolnorynkowy radykalizm. Ten wypalił się wewnątrz partii, w rządzeniu. Bo, po pierwsze, okazał się sprzeczny z paradygmatem utrzymania poparcia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta