Jak stracić milion złotych i miłość życia
Prokuratura twierdzi, że Ewa Z. przywłaszczyła sobie ponad 1 mln zł należący do jej męża. Sąd pierwszej instancji: przestępstwa nie było
– W Polsce za kradzież 20 tys. zł idzie się do więzienia. Ale gdy ktoś kradnie milion, może spokojnie korzystać z owoców przestępstwa. Bo wymiar sprawiedliwości działa opieszale, wręcz można odnieść wrażenie, że nad takimi osobami roztacza czasem parasol ochronny – mówi Michał Z.
W 2005 r. jego ówczesna żona Ewa Z. bez jego wiedzy i zgody opróżniła mu konto z ponad miliona złotych. Sprzedała akcje będące jego wyłączną własnością kupione za środki zarobione długo przed zawarciem związku. Potem przepuściła pieniądze przez kilkadziesiąt innych kont należących do jej matki, córek i siostry. Prokuratura po blisko trzech latach oskarżyła Ewę Z. i pozostałe panie. Ale sąd nie dopatrzył się przestępstwa.
Fatalne zauroczenie
Michał Z. ma ok. 70 lat, skończył studia inżynieryjne w Polsce i MBA w Bostonie. Pracował w USA i Francji, projektując elektrownie atomowe. Tam zarobił duże pieniądze i pomnożył je, rozważnie grając na giełdzie.
Ewę Z., matematyczkę po pięćdziesiątce z burzą kręconych włosów, poznał w 2001 r. przez biuro matrymonialne. Był już zamożnym człowiekiem, od dawna rozwiedzionym. – Miłość to fatalna choroba – mówi dziś, podsumowując znajomość. I opowiada: – Dziesięć lat temu zakochałem się i po trzech miesiącach znajomości zaproponowałem Ewie małżeństwo na jej wyraźną sugestię.
Szczęście trwało trzy miesiące. Potem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta