Ariadny Rokossowskiej przypadki rodzinne
Urna z prochami marszałka Polski została wmurowana w ścianę Kremla, choć wszyscy wiedzieli, że tego nie chciał
Latem 1944 roku przez zajętą przez Armię Czerwoną Polskę jechało na front dwóch młodych podporuczników. Starszy Wil Kubasow (imię Wil to skrót od „Władimir Iljicz Lenin") i młodszy Lew (o tym w latach 40. w rodzinie się nie mówiło, ale nazwany tak na cześć Trockiego) byli braćmi. Jechali z ojcem generałem. Obaj właśnie ukończyli szkołę oficerską, obaj mieli przydział na 2. Front Białoruski.
W jakiejś wiosce zatrzymał ich polski posterunek. O sytuacji na wyzwolonych terenach ani bracia, ani ich ojciec nie wiedzieli nic, spokojnie więc zatrzymali się i wysiedli z samochodu.
Co okazało się błędem, bo Polacy byli nie berlingowcami, tylko partyzantami AK. Rozbroili i zatrzymali oficerów. Lew próbował uciekać, dostał w nogę. Generała i podporuczników akowcy związali i zamknęli w piwnicy, zapowiadając, że rano ich rozstrzelają.
Nocą uwolnili ich miejscowi chłopi. Nie z miłości do ojczyzny proletariatu – po prostu bali się represji, które spadłyby na wioskę, gdyby Rosjanie się dowiedzieli, że zabito w niej radzieckiego generała. Wil z ojcem przez całą noc nieśli rannego Lowkę na ramionach, aż w końcu trafili na radziecki oddział.
Polscy chłopi, którzy uratowali oficerów, nieświadomie uratowali przed przecięciem zdumiewający, wielopokoleniowy łańcuch rosyjsko-polski.
Rob Roy
Grubo przed I...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta