Tusk szuka świętego Graala
Ekipa premiera zbyt optymistycznie założyła, że rozegra wybory na własnych zasadach. Teraz Donaldowi Tuskowi marzy się podniesienie politycznych emocji do poziomu sprzed czterech lat – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
To miała być szybka piłka. Na początku sierpnia prezydent ogłasza termin wyborów. Politycy rozjeżdżają się na wakacje. We wrześniu krótka kampania – w roli głównej Tusk na europejskich salonach. Obok niego Merkel, Barosso, Sarkozy. PiS-owska opozycja jest bezradna. Nie można przecież wywieszać billboardów i pokazywać reklamówek w telewizji. Jest zdana na to, co powiedzą media, a te przychylniejszym okiem patrzą na PO niż na partię Kaczyńskiego.
No i wybory są dwudniowe. Jeśli po sobocie frekwencja jest marna, zwolennicy premiera nawołują, by wracać z weekendu na głosowanie, bo Jarosław stoi u bram. 9 października wieczorem drużyna Tuska otwiera szampany. Taki był plan. Ale się rozpadł. Ludzie partii władzy przecierają oczy ze zdziwienia. Muszą szykować się na wojnę, której kompletnie się nie spodziewali.
Strach przed pluszakiem
Co tu się robi? Tu się kręci kulą ziemską! – tak jeden ze współpracowników Donalda Tuska mówi o atmosferze ostatnich tygodni w Kancelarii Premiera. O co chodzi z tym kręceniem? Krótko mówiąc, trochę pozorujemy działania, nic wielkiego nie robimy, spokojnie idziemy sobie do wyborów, które w cuglach wygramy.
Ostatnie rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego wyrwały partię władzy z błogiego stanu. – Impreza się skończyła, wszyscy mają kaca. Wiedzą, że trzeba się zabrać do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta