Metafizyka i odpowiedzialność
Mit smoleński, czyli opowieść o tym, jak potrafiliśmy obudzić w sobie raz jeszcze legendarną polską solidarność, musi trwać. Jako nadzieja na przyszłość i początek projektu normalnego państwa – uważa rzecznik ruchu „Solidarni 2010”
Zapewne wbrew własnym zamierzeniom Filip Memches w tekście „Szkodliwy mit smoleński" („Rz", 25 lipca), tworzy nowe, nieistniejące problemy i podziały. „Neomesjanizm ze Smoleńskiem" przeciwstawiony zostaje „neomesjanizmowi z Chrystusem".
Memches miesza ze sobą polityczny aspekt katastrofy smoleńskiej z aspektami romantycznym czy też metafizycznym Smoleńska. Ze szkodą dla obu. Pierwszy trywializuje, sprowadzając brak obojętności na polityczną katastrofę posmoleńską do jaskrawo (tym samym nieprawdziwie) opisywanego mitu smoleńskiego". Romantyzm zaś dyskredytuje, twierdząc, iż jest to rodzaj świeckiej religii obywatelskiej, w ramach której „katastrofa smoleńska urasta do rangi centralnego wydarzenia w dziejach nie tylko Polski, ale i całego świata".
Tymczasem wydarzenia z 10 kwietnia 2010 r. i okres po katastrofie rządowego tupolewa w sferze politycznej są wyraźnym odzwierciedleniem tego, w jakim stanie jest polskie państwo. Wbrew temu, co od początku jak mantrę powtarzały władze i zaprzyjaźnione z nimi media, Polska nie zdała egzaminu. Problemem nie jest postawa Rosji, po której trudno się spodziewać wiele, skoro na jej czele stoi pułkownik KGB, ale postawa naszych rządzących.
Dni solidarności
Afera Rywina nie była niezwykła z powodu samego Lwa Rywina czy ustawy, która...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta