Będę jak starszy pan z KOR-u
Zbigniew Romaszewski, senator w latach 1989 – 2011
To pierwszy dzień emerytury?
No, chyba tak... (śmiech) Formalnie jeszcze jestem senatorem, ale przyzwyczajam się.
I nie jest panu przykro?
Jest, ale nie z powodu emerytury, to fakt nieuchronny, można by rzec: biologiczny.
To dlaczego?
Te wybory to koniec pewnej historii, etosu, pewnego systemu aksjologicznego...
Nie przesadza pan?
To kwestia hierarchii wartości. Wyborcy mieli Romaszewskiego i Borowskiego, mieli wybór. Różnice między nami były przecież widoczne gołym okiem.
Wybrali Borowskiego.
Dlatego mam prawo mówić o końcu pewnego systemu wartości. To osobiście miły człowiek, ale jednak oportunista. Jak widać, wyborcom to nie przeszkadza.
A może to przez „Starucha", za którego pan poręczył? Nie popełnił pan błędu?
Nie! Proszę pana, nie! Ja życie poświęciłem, by Polska była krajem praworządnym i sprawiedliwym...
W kraju praworządnym za rozbój idzie się do więzienia.
W kraju praworządnym człowiek nieskazany uchodzi za niewinnego.
Wszyscy widzieli, jak uderzył piłkarza.
W takich sprawach prokuratura nigdy nie wszczyna postępowania inaczej niż na wniosek...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta